Magiczne supełki
Pewnie każda z Was milion razy już widziała filmiki, tutoriale jak sprytnie zawiązać węzełek aby nie trzeba było chować nitek. Ja też kiedyś ekscytowałam się tymi metodami. Do czasu. Ubrałam niedawno sukienkę, którą zrobiłam kilka lat temu. Dobrze, że przed wyjściem zauważyłam, że na brzuchu zrobiła mi się dziura. Tak, tak, rozwiązał się supełek. To mnie nauczyło, żeby nie ufać takim sprytnym sposobom. Już lepiej pomęczyć się z chowaniem nitek.Magiczne kółko nie takie znowu magiczne.
Tak jak wiele z Was lubię zaczynać robótkę od magicznego kółka ale ta metoda nie zawsze się sprawdza. Jeśli nie zostawimy odpowiednio długiego końca to magiczne kółeczko może się z czasem magicznie rozwiązać. To ryzyko nie jest takie duże w przypadku maskotek ale już nigdy więcej nie zacznę robić torby za pomocą tej metody.Niosłam kiedyś butelkę wody w tej torbie i nagle na środku ulicy woda wypadła. Przez dziurę po magicznym kółeczku...
Nadgorliwy mąż
Zrobiłam kiedyś sweterek dla córki. To był mój pierwszy i jak dotąd ostatni żakardowy sweterek. Pewnego pięknego dnia męża natchnęło, aby zrobić pranie. Niestety do pralki trafił również sweterek. Po praniu w 40 stopniach w był wprawdzie czysty ale jego rozmiar zmienił się drastycznie. Płakałam wieszając pranie.Ażurowa bluzeczka nie na upały
Lubicie szydełkowe ubrania? Ja lubię ale nie polecam ich na upały. Nie dlatego, że jest w nich gorąco bo to zależy głównie od tego z jakiej włóczki dziergacie. Chodzi o opaleniznę. Przetestowałam to na sobie i wniosek jest taki, że opalenizna ze wzorkiem nie wygląda zbyt ciekawie.Nieprzemyślane dodatki
Pewnego dnia beztrosko włożyłam bluzeczkę zrobioną na drutach. Niestety moja torebka miała metalowy element, który zaczepił się o włóczkę i miałam naprawdę spory problem aby tą włóczkę odczepić. A takie zaciągnięte oczka w robótce bolą dwa razy bardziej niż zaciągnięte oczka w kupnym sweterku...
A Wy macie jakieś negatywne doświadczenia związane z wydzierganymi przez Was pracami?
Opalenizna we wzorek... :D
OdpowiedzUsuńA kółeczko mnie zaskoczyło.
perypetie pouczające, a sukienka cudowna!
OdpowiedzUsuńTak, w żadnym swoim ugiergu nie chodzę... sama nie wiem dlaczego. Twoja sukienka piękna! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNauczyłam się, że prace z włoczki bambusowej po praniu się rozciągają, być może tylko moje.
OdpowiedzUsuńOjoj, ale wpadki, bardzo ciekawie było o nich poczytać :) Podziwiam Twoje dzieła i aż mi szkoda, że uległy zniszczeniu w ten czy inny sposób. Ale to też daje nauczkę na przyszłość :)
OdpowiedzUsuńŚwietne udziergi, a wpadki, które opisałaś pouczajcie i zabawne poniekąd. Ażurowa bluzka + opalenizna, to i u mnie się przetestowało. Zabawnie się potem wygląda ^_^
OdpowiedzUsuńJaki pożyteczny wpis, no po prostu "dziewiarskie uniwersytety". Sama też lubię z wykonanej pracy wyciągnąć pouczające wnioski. Na razie kilka razy spaliłam się dobierając nie odpowiednią włóczkę, często ładne różnokolorowe moteczki przerobione na robótce dają wręcz kiczowaty efekt. Staram się już tego unikać. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńSuper, że opisałaś te nieprzewidziane wpadki. Niby się o wielu pamięta szydełkując, ale jak ktoś to wyraźnie napisze, to mocniej zapada w pamięć.
OdpowiedzUsuńPodziwiam sukienkę z pierwszego zdjęcia, jest wyjątkowa:))
Też rozwiązał mi się supełek w robótce i też płakałam wieszając "zmniejszony" sweter (własny), który wyprałam osobiście. A raz skończyłam z przesiloną ręką w gipsie po tym, jak musiałam przez półtorej doby (bez przerwy na sen) wyszyć całe tło w obrazku, z którego nie dało się sprać śladów po spieralnym markerze. A obrazek musiał być gotowy dla siostrzenicy na I Komunię.
OdpowiedzUsuńTwoja sukienka prześliczna jest.
Magiczne kółeczko mnie zaskoczyło, może nie dziergam dużo na szydełku, ale lubię tak zaczynać:) kilka wpadek było, najczęściej z łączeniem kolorowych włóczek, które po praniu zaczęły farbować, zaciągam nitki na bieżąco w każdym sweterku czy bluzce:) uczymy sie na błędach, ale czy wyciągamy wnioski? chyba nie:)
OdpowiedzUsuńOj, też zaliczyłam kilka "włóczkowych" wpadek, ale cały czas uczymy się na błędach :)
OdpowiedzUsuńbolesne lekcje, ale dość znajome :) chyba każdy ma na koncie podobne 'wpadki/wypadki' i to one najwięcej nas uczą :)
OdpowiedzUsuń