Tuż przed wyjazdem udało mi się dokończyć serwetkę "Rose Parade". Tak byłam zaaferowana pakowaniem i przygotowywaniem się do wyjazdu, że nie dałam rady pochować nitek i wykrochmalić jej. Zrobiłam to po powrocie. Dodam, że to pierwsza serwetka, w której natknęłam się na "bullion stitch" (dwa rzędy kolorem bordowym, między nimi jest jeszcze rząd w kolorze wrzosowym).
O mamo ale cuuuuuudo ! ewa
OdpowiedzUsuń